Opcje wyszukiwania

kiedyś miałem taką śmieszną sytuację podobną do tych tutaj opisywanych. Na imprezie firmowej dla emerytowanych pracowników firmy siedziałem sobie przed perełką. Na scenie rzępoliło chyba "Pod Budą". Była godzina 14 więc za dużego pola do popisu światełkami nie miałem. Podeszła do mnie jedna starsza pani "z mordą", że ona tu przyszła porozmawiać i z koleżankami a jest za głośno i ona nic nie słyszy. Wyszedłem z założenia, że tłumaczenie pani, że z tym to nie do mnie nic nie da przekręciłem rolkę w perełce. Pani usatysfakcjonowana wróciła na swoje miejsce nawet dziękując mi(o dziwo!!!) , że ściszyłem! To była taka anegdotka z życia. Z kolej po ostatnim koncercie siedmiotygodniowej trasy konferansjer podziękował wszystkim od organizatorów przez sponsorów, gości od cateringu, gości od piwa, ochronę, akustyków, gwiazdy występujące po gości od toy-toyów. O świetlikach i gościach od sceny dziwnie zapomniał. Taki już nasz los;-(

Wesołych Świat, spokojnych sztuk, mniej upierdliwych organizatorów, pogodnych plenerów, sprawne sprzętu i ogólnej satysfakcji z pracy wszystkim świetlikom i ogólnie wszystkim wszystkiego naj naj naj, a w szczególności wszystkiego najpeszego dla tych którzy przyjeżdżają pierwsi i wyjeżdżają ostatni czyli chłopakom od scen!!!

[*][*][*] Kondolencje !!!